środa, 16 sierpnia 2017

Piękne złamane serca

 Książkę wygrałam w konkursie u Abigail Jailette, którą serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz bardzo dziękuję ♥ 


Autor: Sara Barnard
Stron: 350
Wydawnictwo: Insignis
Rodzaj: literatura młodzieżowa


Zastanawialiście się kiedyś nad tym, kto i dlaczego zostaje naszym przyjacielem? Czasem sprawia to przypadek, czasem szkoła lub wspólni znajomi… Jednak im prawdziwsza przyjaźń, tym więcej może od nas wymagać – poświęcenia, miłości i prawdy. Właśnie o takiej niesamowitej więzi między nastolatkami opowiada Sara Barnard. 

Caddy jest typową panienką z dobrego domu. Grzeczna, chodząca do prywatnej szkoły dla dziewcząt, dosyć nieśmiała, pozbawiona „głupich pomysłów” i charakterystycznej dla nastolatek przebojowości. Od wielu lat przyjaźni się z Rosie i choć chodzą do różnych szkół, to nadal wiedzą o sobie wszystko. W ich spokojne życie niespodziewanie wkracza Suzzane. Dziewczyna o bogatej i pełnej blizn przeszłości. Na pierwszy rzut oka nie widać oczywiście jej problemów, ale im lepiej ją poznajemy, tym bardziej rozumiemy dziwne zachowania. 
Pomaganie komuś, kto stracił kontrolę nad życiem, nie polega na przystawaniu na wszystko, tylko na mówieniu: NIE
Jeśli chcecie zrozumieć czym jest Przyjaźń przez wielkie P to właśnie one, Caddy i Rosie mogą was do tego przekonać. Do tego, co w ich życie wnosi ta relacja, która trwa prawie przez całe ich życie. Jeśli do tej pory wszystko wydawało się normalne, to chwilę później, jeden krótki oddech dalej, kolejny poranny przypływ więcej, powoli i stopniowo burzy się wszystko, co jeszcze chwilę wcześniej wydawało się nie być niczym zagrożone. Do głosu zaczyna dochodzić ciemna strona natury Suze, co nie pozostawia bez konsekwencji poczynań zarówno Caddy, jak też Rosie. Ale to Caddman przekroczy swój uporządkowany, spokojny rubikon nie zdając sobie zupełnie z tego sprawy. Na refleksję, czy powrót do normalności będzie już za późno.

Biorąc do rąk Piękne złamane serca spodziewałam się prostej i lekkiej młodzieżówki, w dodatku przepełnionej młodzieńczą miłością i śmiesznymi z perspektywy dorosłego problemami. Dostałam za to coś zupełnie innego! Refleksyjną i dojrzałą powieść o prawdziwej przyjaźni i o tym, jak trauma lub przemoc mogą wpłynąć na nasze dalsze życie. Dodatkowo akcję poznajemy z perspektywy Caddy, szarej myszki, która nagle poznaje zupełnie nowy świat. 

Łajanie twojej przyjaciółki przez twoją własną matkę jest dużo gorsze niż bycie łajanym.

Autorka pisze lekko i potrafi wczuć się w świat nastoletnich problemów i dylematów. Muszę się przyznać, że szkoda mi było odkładać książkę na półkę, bo dosłownie nie mogłam się oderwać. Tylko czasami, podczas lektury, musiałam odpocząć i zastanowić się nad tym, co przeczytałam i jaka byłaby moja reakcja.  I ta piękna okładka ♥♥

Zaraz po zakończeniu powieści napisałam do mojej najlepszej przyjaciółki jak bardzo mi na niej zależy i jak bardzo cieszę się że ją mam.  Bo posiadanie przyjaciela lub przyjaciół, ogromnie wpływa na nasze dalsze życie i w wielu przypadkach kreuję naszą przyszłość.  Książka pokazała mi że nie ważne jest czy przyjaźnimy się z kimś 10 lat czy tylko 2 miesiące, ważne jest to że o w nocy o północy mamy do kogo przyjść i zabrać go na nocny spacer ;) Pokazała mi również że warto jest poznawać nowe znajomości nawet jeśli od samego początku wydaje nam się że to nie ma żadnego sensu.

...prośba o pomoc jest oznaką siły, a nie słabości.

♥♥ POLECAM GORĄCO ♥♥
Ola

niedziela, 25 czerwca 2017

Chłopak z innej bajki

„Uczucia mogą być najkosztowniejszą rzeczą na świecie.”

Autor: Kasie West
Stron: 352
Wydawnictwo: Feeria Young 
Rodzaj: literatura młodzieżowa, miłosna 
Moja ocena:  8,5/10

Kasie West to autorka, która pisze z niezwykłą lekkością. W jej powieściach czuć świeżość, mimo, że można doszukać się pewnej schematyczności. Polubiłam jej styl j język. „Chłopak z innej bajki” to kolejna jej powieść, której nie da się nie lubić. To wciągająca, zabawna, przyjemna lektura dla każdego czytelnika. Wszystko w niej jest zgrane, a tematy, które porusza West są bardzo naturalne i rzeczywiste. 

Bohaterowie powieści są bardzo pozytywni. Mamy tutaj zderzenie dwóch światów, które w literaturze poetycko nazywane są świat biednych i świat bogatych. Para głównych bohaterów właśnie z takich światów pochodzi. Ona biedna dziewczyna, mieszkająca z matką, pomagająca jej w jej interesie i poświęcająca temu każdą wolną chwilę. On bogaty dzieciak, który ma przejąć rodzinny interes. Nagle ich drogi się przecinają i oboje dostrzegają. że łączy ich więcej niż mogło by się wydawać. Na wyróżnienie zasługują także postacie drugoplanowe. Najlepsza przyjaciółka Caymen – Skye – to dosłownie uosobienie najlepszego przyjaciela. Życzę każdemu kogoś takiego za przyjaciela, kto nie tylko jest, ale i zawsze będzie. Mason wokalista Zrzędliwych Ropuch, który okazał się przyjacielem i wiedział kiedy się wycofać też jest postacią godną zauważenia. Każdy z bohaterów w „Chłopaku z innej bajki” jest bardzo dobrze wykreowany i na pewno każdy z czytelników znajdzie wśród nich swojego ulubieńca. 

W tej powieści, tak jak już wcześniej wspomniałam, pokazane są dwa światy: biednych i bogatych. Autorka udowodniła, że nie ma większej różnicy między ludźmi z tych dwóch grup społecznych. No oczywiście zdarzają się wyjątki, czyli po prostu nazwijmy ich „złymi ludźmi” żeby nie musieć używać bardziej niecenzuralnych słów. Kasie West również pokazała tych „złych ludzi” i to w jaki sposób odbiegają oni od normy człowieczeństwa. Nie zawsze bogaty człowiek oznacza snoba, zarozumialca i kogoś kto gardzi tymi mniej zamożnymi.

„Chłopak z innej bajki” to książka, po którą można sięgać bez większego zastanowienia, a tym bardziej znając poprzednie książki Kasie West. Choć może się wydawać, że jej książki są schematyczne i wiadomo co się wydarzy, to jednak każda z nich jest wyjątkowa i każda ma w sobie coś, co przyciąga rzesze czytelników. Tak też jest z „Chłopakiem z innej bajki”. Jest to książka wciągająca, która nie pozwala na nudę. Czytamy ją w mgnieniu oka dosłownie pochłaniając treści i zatracając się w fabule bez reszty. Książka kryje w sobie pewną tajemnicę, której autorka nie zdradza do końca. Tworzy to klimat, który dla czytelnika jest wręcz nie do zniesienie, gdyż kończąc książkę, nie poznajemy do końca pewnych faktów. Ale może to zamierzony chwyt i może kiedyś jeszcze przeczytamy o Caymen i Xandrze.

Nie jest to kolejna historia Kopciuszka. To zabawna, lekka i bardzo przyjemna książka, która trafi do każdego czytelnika, a na pewno do większości z nich. Polecam tę książkę wszystkim, którzy mają ochotę spędzić czas z bardzo pozytywną lekturą. Każda książka Kasie West jest wart polecenia, dlatego jeżeli znajdziecie trochę więcej czasu to również serdecznie polecam jej poprzednie książki, jedną z nich również recenzowałam na blogu :) Chłopak z sąsiedztwa.

♥♥ POLECAM GORĄCO ♥♥
Ola

poniedziałek, 19 czerwca 2017

GONE: Zniknęli Faza szósta - ŚWIATŁOŚĆ


Zakończenie to najlepsza część każdej historii.

Autor: Michael Grant
Wydawnictwo: Jaguar
Rodzaj: fantastyka
Cykl: Gone (tom 6)
Moja ocena: 9/10

Miałam wielkie opory przed zabraniem się za ostatnia część serii Gone. Bałam się tego, co tam przeczytam, bałam się tego, co tym razem autor wymyślił, jakie piekło zgotował bohaterom. Ale koniec końców moja nieposkromiona ciekawość i szacunek do serii zwyciężyły ze strachem.

Czytało mi się niesamowicie szybko. Tak szybko, ze musiałam zwalniać sama siebie, żeby nie połknąć całej książki przy jednym podejściu. Spijałam każde słowo i się nimi delektowałam. Nie dopuszczałam do siebie myśli, ze te słowa się w końcu skończą, a wraz z nimi moja historia w ETAP-ie. Akcja pędziła szybko, trzymała w okrutnym napięciu. 60 stron przed końcem myślałam, że nie wytrzymam i się poddam i po prostu przeczytam ostatnie zdanie. Ale wytrwałam. Jakoś.

Bohaterowie-co tu dużo mówić? Niektórych kochałam, innych nienawidziłam. W tej części nie zmieniłam mojego nastawienia do żadnego z nich. Astrid tylko mi udowodniła, że istnieją wyższe poziomy irytacji, niż dotąd odkryłam. Podobało mi się to, że autor nie żałował czasu żadnej postaci. Z każdym czytelnik miał szanse się pożegnać. Wcześniej lub później. Tu i teraz pragnę im wszystkim podziękować za to, że byli-nie za to co zrobili, a czego nie-po prostu za to, że byli.

Jeśli chodzi o brutalność, krew, ból i cierpienie- ta część jest chyba najbardziej masakryczna. Pobija na tym polu nawet Plagę. Naprawdę, czasem mnie po prostu autentycznie mdliło. A to, czego doznawali bohaterowie- nawet nie umiem sobie wyobrazić takiego bólu. Grant się nie patyczkuje i na każdym kroku udowadnia, że nikt nie jest nieśmiertelny, a życie to pasmo nieudanych decyzji i bólu przy ponoszeniu konsekwencji.

Co do zakończenia- w pewnym momencie byłam pewna, że już wiem, jak to się skończy. I jak się okazało, nie mogłam być w większym błędzie. Autor poszedł zupełnie w innym kierunku., Czy usatysfakcjonowało mnie to? Szczerze? Nie bardzo. Ja miałam już swoje wyśnione zakończenie, z którym się pogodziłam. Ale mimo tego, akceptują to, co autor wymyślił i powoli się z tym oswajam, chociaż idzie raczej opornie.

Mam ochotę uściskać pana Granta w podzięce za to, ze stworzył ETAP. Że pozwolił mi w nim żyć i poznać Sama, Edilia, Dianę, Caine’a i innych-wielu, wielu innych. Jest jednak jedna rzecz, której nie jestem w stanie autorowi wybaczyć i chyba nigdy nie będę. Złamała ona moje serce na pół i pozostawiła zionącą dziurę, która cały czas zmusza mnie do produkcji świeżych łez. Tej okropnej sceny i towarzyszącej jej słów nie wyrzucę z pamięci chyba nigdy.

Nie pamiętam, na jakiej książce wylałam ostatnio tyle łez. Płakałam podczas czytania, jak i już po przeczytaniu. Nawet teraz, przypominając sobie całą serie, łzy cisną mi się do oczu. Gone to jedne z tych książek, które zapadają w pamięć i za nic z niej nie wyjdą. Zostaną ze mną na całe życie i jeszcze dłużej, jeśli coś potem jest. Naprawdę dalej mi ciężko uwierzyć, że to koniec. Taki prawdziwy, nieodwołalny koniec. Już tęsknie za bohaterami, za ETAP-em, za wszystkim co czyniło tę serie moim kochanym, jedynym Gone.

Tak, tak wiem, bełkoczę. Ale piszę pod wpływem emocji, które targają mną spazmami nieprzerwanie od pożegnania się z cała serią, na co-wbrew temu, co sadziłam- nie byłam wcale gotowa.

♥♥ POLECAM GORĄCO ♥♥
Ola

Chłopka z sąsiedztwa

"Jak spotkasz gościa imieniem Frederick, powiedz mu, że wciąż wisi mi dwa dolary. Tęsknię.Odpisałam: Mam powiedzieć Frederickowi, że wisi ci dwa dolary i że za nim tęsknisz?"

Autor: Kasie West
Stron: 350
Wydawnictwo: Feeria Young
Rodzaj: literatura młodzieżowa, miłosna
Moja ocena: 8/10


Charlie ma trzech braci, ojca policjanta i bliskiego przyjaciela Bradena, który mieszka w domu obok. Jest typową chłopczycą, uwielbia sport, nie maluje się i nosi modnych ciuchów. Jednak kolejny mandat za przekroczenie prędkości wpływa na to, że dziewczyna musi rozpocząć dorywczą pracę. Trafia do butiku z ekscentryczną szefową i to zaczyna ją zmieniać. Odtąd Charlie zaczyna mieć dwie osobowości, czy w końcu je połączy?

Nowej powieści Kasie West naprawdę mocno wyczekiwałam. Uwielbiam jej lekki, niewymuszony styl, w którym potrafi oddać uczucia nastolatków i ich zawirowania związane z odkrywaniem samych siebie, swojej przeszłości, czy radzeniem sobie z problemami. Jej bohaterowie są tacy jak my, co sprawia, że z łatwością się o nich czyta.

W Chłopaku z sąsiedztwa nie było wyjątku. Szybko polubiłam bohaterów, naprawdę wszystkich, gdyż każdy z nich miał pozytywne cechy, których nie dało się nie lubić. Najbardziej pozytywnie odebrałam główną bohaterkę. Charlie nie była ideałem, podejmowała złe, niewłaściwe decyzje, ale można jej to wybaczyć, gdyż dopiero odkrywała siebie i próbowała poradzić sobie z traumą dotyczącą śmierci jej matki. Jej poszukiwania siebie były ciekawym doświadczeniem dla mnie jako czytelniczki, naprawdę obserwowałam jej rozwój, walkę ze sobą.

Pozostali bohaterowie nie byli jedynie tłem, choć może nie mieli tak znaczącej roli, ja wierzyłam, że oni istnieją, darzyłam ich sympatią. Branden najbardziej wybijał się na tle ich wszystkim, co nie może dziwić, gdyż był tytułowym bohaterem. W jego relacji z Charlie mogłam obserwować prawdziwą przyjaźń, która powoli zmieniała się w coś innego, a przynajmniej z jednej strony powoli... Ich uczucie było momentami wzruszające, czasem zabawne, ich nieudolne próby zatrzymania przyjaźni, wyznawania uczuć, czy odpychania siebie, to było coś, co naprawdę dostarczało wrażeń i rozrywki.

Przedpremierowa lektura powieści zawsze dostarcza więcej radości, w tym wypadku efekt był spotęgowany przez niezwykłą, pozytywną energię bijącą z każdej strony. Mimo problemów, wszystko jawi się w jasnych barwach. Na szczęście autorka nie przesadziła z lukrem, a sprawiła, ze jest on zjadliwy, a nawet sprawia, że chcę się więcej...

Chłopak z sąsiedztwa to przyjemna i pozytywna lektura, choć nie pozbawiona pewnych zawirowań, które nadają jej tego czegoś, dzięki czemu chcę się ją poznać od razu. Kasie West już drugi raz dostarczyła mi doskonałej rozrywki, jej bohaterów nie da się nie lubić. Sami się przekonajcie!

♥♥ POLECAM GORĄCO ♥♥
Ola

niedziela, 18 czerwca 2017

Od złej do przeklętej

„Reguła numer jeden: „Nie kumpluj się z duchami.”

Autor: Katie Alender
Stron: 460
Wydawnictwo: Feeria Young
Rodzaj: horror, literatura młodzieżowa
Cykl: Złe dziewczyny nie umierają (tom 2)


 Alexis i Kasey przeżyły w swoim życiu prawdziwy koszmar. Powoli wracają do normalności. Kasey po zakończonej terapii wychodzi z ośrodka psychiatrycznego. Nawiązuje nowe znajomości i angażuje się w działanie pewnego klubu. Alexis ma nadzieję, że dzięki temu, jej siostra odnajdzie się w szkolnej rzeczywistości. Niespodziewanie jednak członkinie klubu doświadczają dziwnych metamorfoz, z nietowarzyskich dziwadeł zmieniają się w popularne szkolne gwiazdy. Alexis musi sprawdzić co się za tym kryje. Razem ze swoją przyjaciółką Megan dołączają do klubu, co niestety będzie miało dla nich przykre konsekwencje...

Zwykle staram się trzymać z daleka od książek budzących grozę. Horrory, duchy i zjawiska paranormalne przyprawiają mnie o szybsze bicie serca i wywołują prawdziwe ciarki na całym ciele. Nie lubię się bać podczas czytania i chyba nie prędko się to zmieni. Jednak jak każdy, lubię czasem poeksperymentować i spróbować czegoś innego. Seria „Złe dziewczyny nie umierają” zapowiadała się szalenie intrygująco, poza tym nawet nie przypuszczałam, że będzie to horror. Skusiłam się i choć niejednokrotnie czułam paraliżujący strach, to jednak nie mogę zaprzeczyć, że było to niesamowicie fascynujące i nadzwyczajne doświadczenie o którym na pewno nie prędko zapomnę.

„Od złej do przeklętej” to kontynuacja losów Alexis i Kasey. Po ostatnim spotkaniu z duchem który opętał młodszą z sióstr, dziewczyny mają już dość przygód i niespodzianek. Prawda jest jednak taka, że obie przyciągają kłopoty, a przede wszystkim duchy. Cała rodzina, łącznie z Kasey która właśnie opuściła ośrodek psychiatryczny, próbuje zapomnieć o wydarzeniach z przeszłości. Szybko się jednak okazuje, że nie będzie to takie proste. Gdy Kasey dołącza do tajemniczego klubu w którym dzieją się dość dziwne rzeczy, Alexis postanawia zbadać tę sprawę i przyjrzeć się temu z bliska. Nie przypuszcza jednak, że sama wpakuje się w tarapaty. Czyżby w klubie czaiło się zło? Czy po raz kolejny przyjdzie im się zmierzyć z duchem? Jakie konsekwencje będzie miała decyzja Alexis?

Katie Alender w swoich powieściach tworzy niesamowity klimat. Pełno tutaj zjawisk nadprzyrodzonych, mrocznych bytów i duchów. Tempo akcji jest dynamiczne i szybkie, nie brakuje tutaj zaskakujących zwrotów akcji które dodatkowo podsycają atmosferę. Autorka wie jak nas zaintrygować i zafascynować, a przede wszystkim sprawić, że będziemy siedzieć jak na szpilkach i z rosnącym niepokojem przewracać kolejne kartki. Zdarzają się i takie momenty w których autentycznie jeżą się włosy na głowie ze strachu. Wyobraźnia momentalnie zaczyna działać, podsuwając najbardziej przerażające i mrożące krew w żyłach obrazy. Dużo się tutaj dzieje, co bez wątpienia jest kolejną zaletą książki. Dzięki temu nie odczujemy znużenia tekstem, a wręcz przeciwnie, z ogromnym zapałem i rosnącą ciekawością będziemy zagłębiać się w lekturę, nawet pomimo tego strachu i lęku przed nieznanym. W pewnym momencie staje się to nawet fascynujące, a ta niepewność i napięcie dodatkowo podkręcają tempo.

Bohaterowie są niesamowicie barwni i wyraziści. Autorka dopracowała ich i przedstawiła w bardzo różnorodny sposób. Poza postaciami które już znamy z poprzedniej części, będziemy mieli okazję zapoznać się z nowymi twarzami, które w ciekawy sposób urozmaicą powieść. Warto również zwrócić uwagę na przedstawienie świata nadprzyrodzonego. Choć jest to fikcja, mamy wrażenie jakby wszystko działo się naprawdę. Katie Alender z ogromną dbałością o szczegóły przedstawia nam świat duchów i zjaw, nie szczędząc przy tym elementów które budzą grozę i lęk.

„Od złej do przeklętej” to bardzo dobra kontynuacja części pierwszej. Pobudza wyobraźnię, przeraża i zaskakuje. Odrobina thrillera, troszkę więcej horroru i mnóstwo zjawisk nadprzyrodzonych w połączeniu ze sobą, tworzą wyśmienitą rozrywkę dla osób o mocnych nerwach. Lubicie się bać? Jeśli tak, to seria „Złe dziewczyny nie umierają” jest stworzona dla Was.

♥♥ POLECAM GORĄCO ♥♥
Ola

piątek, 16 czerwca 2017

Musimy coś zmienić

Czasem lepiej powiedzieć coś głupiego, niż w ogóle się nie odezwać.


Autor: Sandy Hall
Stron: 304
Wydawnictwo: Pascal
Rodzaj: literatura młodzieżowa, miłość


Sięgając po "Musimy coś zmienić" liczyłam na lekką i przyjemną lekturę na pierwsze dni wakacji. Coś co mnie odpręży, przy czym będę mogła się zrelaksować i pośmiać od czasu do czasu. Czy powieść Sandy Hall spełniła moja oczekiwania?

Lea i Gabe zaczynają studia na pierwszym roku i razem uczęszczają na zajęcia z kreatywnego pisania. Codziennie natrafiają na siebie czy to na korytarzu, czy w stołówce, jednak za każdym razem nie potrafią wydusić z siebie ani słowa. Mimo tworzącego się między nimi uczucia, nieśmiałość i krępacja górują. 

Wielkim plusem, a dla mnie także minusem, rzeczą nową czy rzadko spotykaną jest narryracja w powieści. Historia opowiedziana jest z czternastu różnych perspektyw, tych oczywistych i nieco mniej. Lea i Gabe są tematem do rozmów w domach nauczycielki i kierowcy autobusu, baristki w Starbucksie czy kelnerki w stołówce. Jednakże, najciekawszym zabiegiem w powieści jest poznanie myśli Wiewiórki, swobodnie biegającej po parku i Ławki, która w nim stoi. Z tych dwóch perspektyw najmilej czytało mi się książkę. Były to nowe dla mnie przeżycia i chętnie przeczytałabym powieść, w której to właśnie nie ludzie tworzą historię. Czemu natomiast zabieg ten był minusem? Czytanie aż czternastu różnych perspektyw w pewnym momencie mnie przerosło.

Główni bohaterowie są specyficzni. Nie przepadam za postaciami, które są ciche i nieśmiałe. Znacznie bardziej wolę te, które z uporem walczą o swoje, a przy tym są śmiałe i wesołe. Wiem, że nie zawsze natrafia się na takich bohaterów, tak samo jak i w życiu, jednak tych dwoje przerosło wszystko! Gdybym miała wybór, wolałabym powieść czytać z perspektywy Lei, ponieważ to ona przełamywała lody i jako pierwsza wyciągnęła rękę do Gaba. Nie mogę jednak zarzucić głównym bohaterom pewnej słodyczy. To jak wpadali na siebie, a po chwili unikali - było to urocze, jednak też trochę uciążliwe. Od początku domyśliłam się, co stoi za wstydliwością i nieśmiałością chłopaka. Ostatnio na rynku pojawiła się powieść, która porusza ten sam temat i łatwo było mi odgadnąć, co przydarzyło się w życiu bohatera. 

Mimo tego, książka spełniła moje oczekiwania. Była prosta, łatwa i przyjemna. Autorka w ciekawy sposób sprawiła, że bawiłam się, a o to mi właśnie chodziło. Mimo pewnego dramatyzmu, nie wzruszałam się, jednak ciężko jest mi sobie wyobrazić siebie na miejscu Gaba. Pod tym względem, podoba mi się jak autorka wykreowała swoich bohaterów. Cisi i spokojni, przyciągają do siebie ludzi. Na moje przywiązanie do bohaterów wpłynęli także ich przyjaciele, którzy kibicowali parze i wiernie oddawali ich emocje. Tacy przyjaciele to skarb.

Powieść "Musimy coś zmienić" polecam wszystkim tym Czytelnikom, którzy oczekują przyjemnej lektury na pierwsze, wakacyjne dni. Tą cieniutką książkę czyta się błyskawicznie, a przy tym dobrze się bawi. 



♥♥ POLECAM GORĄCO ♥♥
Ola

Uratuj mnie

"Wszedł w moje życie, śpiewając lekko zachrypniętym głosem o dziewczynie ulotnej jak papierowy dym."

Autor: Anna Bellon
Stron: 352
Wydawnictwo: OMGBook
Rodzaj: literatura młodzieżowa, miłosna
Cykl: The Last Regret (tom 1)

Uratuj mnie miało być dla mnie chwilą zapomnienia z lekką, niezobowiązującą książką.Czy tak też było ?

Maia cierpi po stracie brata. Chociaż minęło już trochę czasu, to nadal przeżywa straszny wypadek, w którym uczestniczyła, jednak jej brat nie przeżył. Trauma wpłynęła na nią tak bardzo, że z roześmianej nastolatki stała się zamkniętą w sobie osobą, która stroni od towarzystwa rówieśników. W szkole nazywana dziwadłem staję się pośmiewiskiem. Nikt z nią nie rozmawia, a to jej najbardziej odpowiada. Pewnego dnia do szkoły przychodzi nowy uczeń Kyler. Już od pierwszego spojrzenia wiedzą, że nie będzie to zwykła znajomość.
Kyler też nie ma łatwego życia z ojcem, który uważa, własnego syna za największą porażę. Chłopak często ucieka z domu więc kiedy nadarza się okazja, aby stworzyć zespół, który da mu chwile wytchnienia, to nie czeka ani chwili. Jednak jak przekonać Maie, która ma głos jak anioł, żeby także dołączyła? Jak przebić się przez jej mur obojętności?
Jak jej pomóc, aby pogodziła się ze swoim losem?

Książka nie powiem w pewien sposób mi się podobała i niekiedy fajnie mi się ją czytało jednak do moich ulubionych nie należy.  Czasami wydawało mi się że bohaterowie są z jakiejś odległej cukierkowej planety, ich niektóre dialogi wręcz ociekały cukrem i wszystkim co słodkie. Jednak zdarzały się momenty które zapadły mi w pamięci. 

„- Dziękuję. - wyszeptałam, opierając swoje czoło o jego i wpatrując się w jego błękitne oczy, w których widziałam radość i bezwarunkową miłość.
- Za co?- Za uratowanie mnie”.




Podobał mi się podział w rozdziałach na Maie i Kylera. Jedna sytuacja z dwóch perspektyw pokazywała jak się miedzy sobą różnią, a za razem uzupełniają. Widać jak ciężko pracują, na to by w końcu poczuć spokój, wiedząc, że nie jest taka prosta droga. Przed nimi wiele demonów, które muszą zostać pogrzebane.

Czy przeczytałabym książkę kolejny raz ? Chyba nie. Mimo tego że lubię młodzieżówki i książki o podobnej tematyce, to jednak myślę że ta książka nie spodobała mi się na tyle abym zaliczyła ją do moich perełek czy nawet do tych lepszych, które czytało się z przyjemnością.
Czy sięgnę po kolejny tom ? Również nie. Myślę że coś by mnie musiało tchnąć lub uderzyć żebym przeczytała kolejną część. Nie interesuje mnie zbytnio co wydarzy się dalej, co potwierdza tylko fakt że książka mi się nie podobała.
Miałam ogromny problem z tą powieścią. Niektóre rozdziały czy wydarzenia irytowały mnie do takiego stopnia że odkładałam książkę i wracałam do niej po jakimś czasie gdy już ochłonęłam. 
Nie uważam że książka jest fatalna czy zła jednak myślę że autorka nie wykorzystała całkowicie swojego potencjału.

Jeśli nie lubicie bardzo przesłodzonych i niekiedy dziecinnych młodzieżówek to książka raczej nie powinna wam się spodobać. I piszę to ja :) Dziewczyna której stos książkowych bubli liczy ich może cztery czy pięć :)

Ola ♥♥