piątek, 24 lutego 2017

Alicja i lustro zombi

Dziwniej i dziwniej....


  Autor: Gena Showlater  
Wydawnictwo: HarperCollins
 Cykl: Kroniki Białego Królika (tom 2)
 Stron: 444
 Rodzaj: fantasty

Zombi skradają się nocą. Zapomnijcie o krwi i mózgach. One pragną ludzkich dusz. Niewiele mogą mi odebrać, skoro straciłam wszystko, co najcenniejsze: rodzinę i przyjaciół. Ale po kolejnym ataku zrozumiałam, że zawsze może być jeszcze gorzej. Nagle lustra wokół mnie ożyły, a ja zaczęłam słyszeć głosy umarłych. Mroczna siła popycha mnie ku złu, każe robić straszne rzeczy. Potrzebuję pomocy, by uciszyć ciemność, której pozwoliłam przemówić. Nie mogę się poddać…

Są książki, których kontynuacji nie możemy się doczekać. Z uwagą śledzimy, kiedy książka trafia do sprzedaży i od razu zamawiamy, bądź pędzimy do księgarni po swój egzemplarz. Ale są też książki, o których kontynuacji nie mamy pojęcia, a nawet jeśli mamy- nie planujemy ich czytać. I taka właśnie była moja przygodna z Kronikami Białego Królika.

Po pierwszą część sięgnęłam, zaintrygowana tytułem, okładką i tematyką. Coś innego na półce z o takiej tematyce. Żadne wampiry, żadne wilkołaki, wróżki, czarodzieje, czy elfy. Miała swoje plusy i minusy. Byłaby ciekawa, gdyby nie irytowało mnie ciągłe ubolewanie głównej bohaterki, dlatego trochę czasu zajęło, zanim trafiłam na drugą część. Czytać, nie czytać? Doszłam do wniosku, że zrobię to, kiedy nie będę miała nic innego do wyboru w księgarni. Robiąc listę książek, jakie chciałabym dostać pod choinkę, w przypływie impulsu dopisałam "Alicję i lustro zombi". Ot tak. Tylko dlatego, że lubię kończyć serie, których książki mam już na swoim regale. Jaki pech, że spośród książek, jakie oferowała miejscowa księgarnia, ciocia znalazła tylko tą pozycję. Pomyślałam jednak, że przyda mi się jakaś lekka lektura, żeby oderwać choć na chwilę od opasłych tomów na studiach. 

W drugim tomie Alicja znów zostaje porzucona. Tym razem śmierć nie zabrała jej rodziny- Cole odszedł od niej i zaczyna dziwnie się zachowywać w stosunku do grupy zabójców, której przewodniczy. Co więcej, podejrzewa spisek i próbuje dociec, który z jego przyjaciół jest zdrajcą. Również z Ali Bell zaczynają dziać się niepokojące rzeczy- pojawia się w niej głód, jaki odczuwają tylko jej najwięksi wrogowie. Musi stoczyć nie tylko walkę z zombi, które częściej wyłaniają się z lasu jeszcze silniejsze, ale również walczy sama ze sobą. A raczej ze swoją bliźniaczką, która próbuje zawładnąć jej ciałem. Może pomoże jej uroczy Gavin, który pojawia się w Alabamie? Wizje, w których są razem, wszystko na to wskazują. Ale czy Cole potrafi zniknąć tak po prostu z serca Alicji? 

Zaczęłam czytać niemalże od razu. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że Gena Showalter poprawiła swój warsztat pisarski do tego stopnia, że przestała irytować mnie głupota dziecinnej Ali, rzuconej przez chłopaka. Raz na jakiś czas dawało mi się to we znaki i na moment herbaty odkładałam książkę, żeby zaraz do niej wrócić z siłą do przezwyciężenia ubolewania bohaterki. Niemniej, książka była dobra... do połowy, mniej więcej. Później zaczęło się robić smętnie. Okazuje się, że Cole, który zaczął romansować ze swoją byłą dziewczyną, wciąż ma jarzącą blaskiem aureolę nad głową. Alicja z każdej opresji wychodzi cało i zdrowo (a jeśli coś jest z jej zdrowiem nie tak, zgadnijcie, kto się nią opiekuje… oczywiście „aniołek”), w dodatku zaczyna świetnie dogadywać się z osobami, które wcześniej jej nienawidziły. Intryga w książce zostaje zabita, ponieważ tak naprawdę wśród grupy przyjaciół nie ma żadnego zdrajcy. Co więcej- byli członkowie się nawracają i postanawiają udowodnić swoją lojalność. Nie muszę chyba mówić, że wszystko kończy się dobrze i szczęśliwie? Lubię szczęśliwe zakończenia, ale sielanka w tej książce była zdecydowaną przesadą. Wszystko (dosłownie wszystko, każdy oddzielny wątek, losy każdego bohatera) kończy się dobrze, aż do mdłości. Dobro wygrywa, zło przegrywa. Najgorszą rzeczą jednak okazał się styl pisarki, który na początku był na dobrym poziomie. Miałam wrażenie, że gdzieś od połowy ktoś zaczął naciskać na panią Showalter i pisała tylko po to, aby już skończyć książkę i ją wydać. Czuje się pośpiech i niedopracowanie. Wtedy też postacie stają się papierowe. Każdy jest jednakowy i trudno określić już, kto jest kim. Wyraziści zabójcy zostali pozbawieni swojego charakterku. Również niektóre sceny przypominają bajeczkę dla dzieci, w której to przyjaciółki wiecznie trzymają się razem. 

Mimo wszystkich niedoskonałości, nie uważam, jakoby książka była złym prezentem. Dawno nie miałam okazji przeczytać czegoś jednym tchem i w końcu mi się udało. Losy Alicji są wciągające, a w książce nie brakuje akcji. Ciągle coś się dzieje i nie ma miejsca na nudę. Jest to zdecydowanie duży plus. 

Jeśli miałabym polecić komuś tą książkę, to tylko zdecydowanie młodszym od siebie nastolatkom, które dopiero wchodzą w ten gatunek. Osoby, które przeczytały pierwszą część i zastanawiają się nad przeczytaniem drugiej, nic nie stracą, jeśli nie sięgną po "Alicję i lustro zombi". Niemniej, książka zdecydowanie różni się od pierwszej części i warto ją przeczytać dla samego porównania, czy zaspokojenia ciekawości ;)

♥♥ POLECAM GORĄCO ♥♥
Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz